Kolejna rocznica powstania jasielskiej Solidarności.
Konferencję rozpoczął koncert patriotycznych pieśni w wykonaniu solistów JDK. Następnie po odśpiewaniu przez zebranych Hymnu Solidarności głos zabrał Tadeusz Majchrowicz –przewodniczący Zarządu Regionu i wiceprzewodniczący Komisji Krajowej Solidarności. W wystąpieniu przedstawił problemy, z jakimi boryka się dzisiaj Solidarność. Powiedział: „Walczyliśmy 35 lat temu o możliwość organizowania się. Wywalczyliśmy wolny związek zawodowy. Okazuje się, że sytuacja ekonomiczna w Polsce tak uległa zmianie, że nadal ludzie się nie mogą organizować. I w tej chwili zaledwie 14 %, niektórzy określają 15 % zatrudnionych w ogóle jest członkami jakichkolwiek związków zawodowych.” W dalszej części wystąpienia poinformował o działaniach Związku dotyczących zmiany prawa dot. emerytur (możliwość wcześniejszego przechodzenia na emeryturę), oraz ustanowienie niedzieli dniem wolnym od handlu – aby rodziny mogły choć jeden dzień w tygodniu spędzić razem. Duże nadzieje wiąże z prezydentem Dudą. Wspomniał o podpisaniu umowy z Prezydentem o realizacji programu Solidarności, powołaniu Rady Dialogu Społecznego w miejsce niedziałającej Komisji Trójstronnej. Wyraził też wielkie nadzieje związane ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi i nowym rządem. Na zakończenie przytoczył słowa biskupa Warmińskiego: „35 lat temu rozpoczęła się w Polsce walka o Boży porządek”. I ta walka o Boży porządek nadal w Polsce trwa.
W dalszej części konferencji p. Janina Henzel opowiedziała o początkach Solidarności w Oddziale PKS w Jaśle, który jako jeden z pierwszych regionie zorganizował u siebie struktury Solidarności.
W dalszej części wystąpili: Andrzej Kachlik, Maria Kurowska i burmistrz Ryszard Pabian. Burmistrz Jasła przekazał na ręce Pawła Pietruszy witraż z wizerunkiem św. Antoniego – partona Jasła.
Na zakończenie konferencji Tadeusz Majchrowicz wręczył wybranym uczestnikom konferencji publikację (album) „Od komunizmu do Unii Europejskiej” obrazującą 35 lat Solidarności.
Homilia wygłoszona przez ks. dr Stanisława Marczaka w kościele św. Stanisława w Jaśle w dniu 18.10.2015 r.
Gospodarzem, który nas zaprosił dzisiaj tutaj jest Jezus Chrystus. „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie, obciążeni jesteście a ja was pokrzepię”. Znamy dobrze te słowa. Przyjdźcie do mnie wszyscy. Czy nie trzeba się zdumiewać, czy nie trzeba przeżyć to zdziwienie, że wszystkich zaprasza? Nie tyko jakąś grupę ludzi, nie tylko tego czy innego, ale wszyscy. Zdumiewa, że mówi – ja was rozumiem, ja was pokrzepię, ja wleję w wasze serca, w wasze umysły nadzieję. A przede wszystkim trzeba pochylić się nad tajemnicą tego, który zaprasza. Bo gdyby to był tylko człowiek, nawet najbardziej genialny, to można by machnąć ręką, zlekceważyć. Ale mówi to ten, który przyszedł po to, aby dać świadectwo prawdzie. Który przyszedł po to, by przekazać nam słowa życia. Ten, który mówi: Moje słowa trwają na wieki. Niebo i Ziemia przeminą, moje słowa nie przeminą. Zresztą nie tylko to mówi. Także inne słowa znajdziemy. Przyszedłem po to, byście życie mieli i to w obfitości. A przecież każdemu z nas chodzi o życie. Prawdziwe życie. Nie byle jakie, ale życie, które ma wartość, które ma sens. A nawet więcej – życie bez końca. Jest to niemożliwe w granicach tej Ziemi, że może dać nam ktoś inny.
Przed nami miesiąc pamięci o zmarłych. Modlimy się o to, by znaleźli się w Domu Ojca. To właśnie chodzi nam o to – o ten Dom Ojca.
Niedziela, świąteczny dzień, przychodzimy do tej świątyni na modlitwę wdzięczności i umocnienia, modlitwę nadziei. Do kościoła pw. św. Stanisława. Kościoła, który tak mocno zrósł się z jasielską drogą Solidarności. Tu po latach możemy odczuć zapach tamtej solidarności. Świątynia jest po to, aby w niej rozbrzmiewało słowo Boże i sprawowane były sakramenty, aby człowiek nasiąkając słowem, które trwa na wieki, które jest prawdą, słowem Tego, który nas ukochał aż do oddania życia; Świątynia jest po to, żeby człowiek lepiej rozumiał własną godność, lepiej realizował swoje posłannictwo (nikt z nas nie znalazł się na ziemi przypadkiem) i swoje człowieczeństwo na wzór Tego, który jest doskonałym i kto za Nim idzie dorasta do pełni człowieczeństwa.
Jesteśmy Chrześcijanami, ale także Polakami. Słowo Ojczyzna przemawia do nas w sposób szczególny, jest nam bardzo drogie, bo mamy świadomość z jakiego dziedzictwa wyrastamy. Za jakie wartości nasi przodkowie przelewali krew i oddawali życie. „Bóg, honor i ojczyzna”. Nigdy odwrotnie, Bóg, honor i ojczyzna. Gdy usuniemy słowo Bóg, to powoli Honor i Ojczyzna pójdą w zapomnienie.
Wspominamy czas, kiedy powstawała Solidarność. Jak w Polsce całej, tak tutaj w Jaśle rodziła się wspólnota nadziei. Można było przeżywać radość, że tak wielu (ponad 9 milionów ludzi) wyznaje te same wartości, pragnienie zmian, wolności, prawdy, uzdrowienia polskiej pracy, powrotu do wartości tworzących polską tożsamość.
Naród obudził się z tego komunistycznego uśpienia, letargu. Ilu szło drogą Solidarności, płacąc wielką cenę cierpienia, utraty pracy, więzienia, krwi.
Jakże nie wspomnieć błogosławionego księdza Jerzego (jutro rocznica jego męczeńskiej śmierci), także ofiary stanu wojennego (blisko 100 osób).
Wiara religijna odegrała rolę fundamentu, na którym rodziła się szczególna więź i determinacja w działaniu. Bez względu na koszty, konsekwencje, zagrożenia. Kościół do którego zwracali się ludzie pracy miał do zaofiarowania naukę Chrystusa i ewangeliczną moralność.
Solidarność – to był nasz świat. Czy wiedzą o tym młodzi?
„Solidarni, nasz jest ten kraj. A jutro jest nieznane. Pod wolny kraj spokojnie kładź fundament.” Mimo stanu wojennego, rozwiązania Solidarności władza nie była w stanie rozbić jedności obudzonego narodu. Obudzonego wyborem Jana Pawła II, jego pielgrzymkami i słowami: Niech zstąpi Duch Święty i odnowi oblicze tej Ziemi.” Co więcej, iskra Solidarności rozbłysła potężnym światłem i dotarła do państw demoludów.
A w końcu między innymi dzięki Solidarności weszliśmy do współczesnej Europy. Europy „zagubionej”(jak wszyscy dostrzegamy), ale która jak Polska ma korzenie chrześcijańskie.
35 lat w historii to niewiele, ale w życiu człowieka to połowa aktywnego życia. Lata siedemdziesiąte, osiemdziesiąte, jaki to był czas? (dla młodych – zamierzchły, nie do końca prawdziwy, bo nie mogą uwierzyć, gdy się opowiada jak to wyglądało w rzeczywistości w tamtym czasie), dla nas to historia ciągle żywa. Oczywiście porastają sklerozą wspomnienia, niekiedy mieszają się daty i fakty, ale to historia nadal świeża, historia w której się uczestniczyło, nie wiedząc jak się zakończy, oby nie tak jak w roku 1953, jak w roku 1970 czy 1976. Niepokój i nadzieja. Ta ostatnia, czyli nadzieja dominowała.
Jak przybliżyć zrozumienie tamtego czasu młodym? Może poprzez obrazy? Wszystkiego brakowało. Najbardziej prawdy, wolności, sprawiedliwości. Aby zachować pozory, karmiono naród namiastkami prawdy, półprawdy, czy ćwierćprawdy, namiastkami wolności i dobrobytu.
Na przykład brakowało słodyczy, szczególnie czekolady. Może pamiętamy – wymyślono nową nazwę „wyroby czekolado podobne”. Podobne…
Czy nie piękne sformułowanie, ale jakże wymowne.
Związek zawodowy podobny do związku.
Troska o ludzi pracy, podobna do troski.
Sojusz robotniczo chłopski – podobny.
Przyjaźń polsko radziecka. Jak ona wyglądała, tylko nieliczni mogli przekroczyć granice. Sprawiedliwość socjalistyczna niewiele mająca wspólnego z prawdziwą sprawiedliwością. Wiadomości podobne do prawdy.
Przeciwieństwem prawdy – kłamstwo, ono tylko królowało w tzw. krajach kapitalistycznych. U nas tylko prawda.
Historia, zwłaszcza najnowsza, na bakier z prawdą historyczną. I pełna czarnych plam.
Wolność, „gdzie tak wolno oddycha człowiek”. I te słynne ucieczki za granicę, oczywiście tylko na zachód, bo wielu nie mogło znieść zniewolenia.
Wolność religijna – o nie tylko można było dowiedzieć się z konstytucji i oświadczeń ministrów ds. wyznań, czyli walki z Kościołem.
Strajków nie było – najwyżej przerwy w pracy.
Demokracja była podobna do demokracji.
Wybory podobne do wyborów. Bo urny, nawet kotary, ale tylko jedna lista, a na niej wybrani przez władzę tzw. najlepsi synowie Ojczyzny.
Służba Bezpieczeństwa – rzeczywiście służba, ale wiadomo komu miała służyć i zapewnić bezpieczeństwo.
Brak bezrobocia (może ktoś zauważyć), bo namnożyło się tajnych współpracowników, bo jednego kilku śledziło, bo np. potrzeba było zatrudnić ileś tam tysięcy osób do sprawdzania milionów listów (tak wyglądała tajemnica korespondencji!).
I tak bez końca. Jeśli o tym mowa, to po to, aby młodym ludziom przekazać prawdę – ku przestrodze, bo historia może się powtórzyć.
Naczelne hasło – człowiek najwyższą wartością, słusznie komentowano: człowiek to brzmi dumnie, zwłaszcza gdy leży w trumnie.
Na tym tle rodzi się Solidarność. Związek, który pragnie naprawdę rozwiązywać problemy ludzi pracy. Także coś więcej niż związek (a w pewnym okresie dużo więcej niż związek zawodowy). Chodziło o cały naród, o jego godność, rozwój i przyszłość.
Najważniejsza przecież część życia człowieka ma miejsce poza warsztatem pracy, bo człowiek to nie tylko praca. To także rodzina, relacje z innymi (każdy człowiek jest członkiem rodziny, państwa, Kościoła). Te relacje są najważniejsze (podejmujemy się pracy z myślą o rodzinie, by zabezpieczyć jej byt, bezpieczeństwo, rozwój).
Człowiek to także homo religio sus, szukający relacji z Bogiem, sensu życia. Odpowiedź znajduje w religii (dlatego krzyże w miejscu pracy, domaganie się transmisji mszy św. w radiu).
Droga Solidarności trwa. Niech młodzi wiedzą, że żyje (nie tylko z historycznych zapisów) ale że i dziś żyje, bo bierze w obronę wszystkich którzy są krzywdzeni, poniżani, zapomniani.
Niech podejmą testament ludzi Solidarności: Polska będzie zawsze potrzebowała dobrych ludzi, mądrych mądrością serca. Teraz wy zadbajcie o Polskę.
Dziś przed Solidarnością (rozumianą nie tylko jako związek zawodowy), stoją nowe wyzwania, np. uchodźcy z Ukrainy, chodzi przede wszystkim o naszych Rodaków. Paradoksalnie dzięki uchodźcom z krajów arabskich, mogą w końcu znaleźć miejsce w swojej ojczyźnie.
Czy Solidarność ma przyszłość. Tak! Jeśli będzie oparta na Ewangelii, na etyce wypływającej z Ewangelii. Etyka chrześcijańska jest wspaniała, chciałbym ją zachować przez całe życie (jak powiedział człowiek niewierzący – prof. Kotarbiński).Z jaką etyką możemy ją porównać – utylitarystyczną (zmieniającą się każdego dnia),hedonistyczną, własnego chowu.
Ewangelia jest najpełniejszym potwierdzeniem wszystkich praw człowieka. Bez niej można bardzo łatwo rozminąć się z prawdą o nim (Jan Paweł II). To Bóg jest gwarantem przyszłości godnej człowieka. Znamy słowa Ojca Św.: Nie można zrozumieć Polski bez Chrystusa, Jego Ewangelii, bez Kościoła. Czym i jaka byłaby Polska bez Chrystusa, bez Matki Bożej, bez Jasnej Góry? Może w ogóle by jej nie było.
Nie wolno katolickiego kraju ateizować, pozbawiać go dumy narodowej, w żaden sposób sobie zawłaszczać. Przecież jedynym właścicielem narodu jest Bóg.
Polska Solidarność przykładając miarę Ewangelii, idzie w dobrym kierunku. „Beze mnie nic nie możecie uczynić”, nic trwałego, sensownego, owocującego dobrem w granicach tej ziemi, a tym bardziej wieczności. Odejście od Boga (to słowa Jana Pawła II), odejście od Jego prawa prowadzi jak uczy historia na manowce, do klęski.
Tam gdzie brak Ewangelii, nie może zrodzić się prawdziwa i trwała solidarność.
Jesteśmy na tej, naszej ziemi od tysiąca lat. To my a nie kto inny powinniśmy być prawdziwymi gospodarzami. Dlatego ważne jakich wybierzemy ludzi, którzy będą nas reprezentować. Ludzi, którzy będą mieli podobną wizję świata, człowieka, przyszłości naszego narodu. Czy nie jest rzeczą dziwną, że Polska w 90 % katolicka wybiera tak często na posłów, senatorów ludzi niewiele mających wspólnego z wartościami chrześcijańskimi, z wiarą za którą walczyły i umierały całe pokolenia Polaków. Czy Bóg dał im monopol kierowania krajem, monopol na najlepsze prawo.
Wiara zobowiązuje do tego, byśmy skutecznie wpływali na życie społeczne, polityczne, kulturalne i ekonomiczne naszej Ojczyzny. To przecież nasza wiara, nabożeństwo do Matki Bożej ukształtowały polski styl życia naszych rodzin, życie społeczeństwa narodowego.
Najważniejszy z honorowych obywateli Jasła Jan Paweł II powiedział: „Odrzucając Boże prawa i zasady moralne, otwarcie występuje się przeciw rodzinie. Na wiele sposobów usiłuje się zagłuszyć głos Boga w ludzkich sercach, a Jego samego uczynić człowieka nieobecnym w kulturze i społecznej świadomości narodów. «Tajemnica nieprawości» wciąż wpisuje się w rzeczywistość świata w którym żyjemy. Podczas mej pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny w r. 1979 tu, na tych Błoniach mówiłem, że «gdy jesteśmy mocni Duchem Boga, jesteśmy także mocni wiarą w człowieka – wiarą, nadzieją i miłością: są one nierozerwalne i jesteśmy gotowi świadczyć o sprawie człowieka wobec każdego, któremu ta sprawa prawdziwie leży na sercu». Dlatego też prosiłem was wówczas, «abyście nigdy nie wzgardzili tą Miłością, która jest największa, która się wyraziła przez krzyż, a bez której życie ludzkie niema korzenia ani sensu» – słowa te były powiedziane 10 czerwca 1979 r., a dziś je przypominam. Dziś powtarzam to wezwanie: otwórzcie się na największy dar Boga, na Jego miłość, która przez krzyż Chrystusa objawiła się światu jako miłość miłosierna. Dzisiaj – już w innych czasach, …- nadal bądźcie «gotowi świadczyć sprawie człowieka». Dziś z całą mocą proszę wszystkich synów i córki Kościoła, a także wszystkich ludzi dobrej woli, aby «sprawa człowieka nie była nigdy, przenigdy odłączona od miłości Boga. Pomóżcie współczesnemu człowiekowi zaznawać miłosiernej miłości Boga! Niech w jej blasku i cieple ocala swoje człowieczeństwo!”
A kiedy indziej Ojciec Święty powiedział: W Chrystusie dany jest ludziom klucz: Boży klucz… Klucz do cywilizacji życia przez Prawdę i Miłość (Jan Paweł II). Dlatego Matka Boża wzywa nas abyśmy zrobili wszystko, co każe Chrystus.
J.M.