Msza św. za zmarłych członków „Solidarności” w jasielskim Kościółku

Przeżywamy święto poświęcenia Bazyliki Laterańskiej. Dotychczas byliśmy przekonani, że kościołem, katedrą Ojca Świętego jest Bazylika Św. Piotra, ale tak nie jest. Przez ponad 1000 lat właśnie Bazylika Laterańska była tym głównym kościołem Ojca Świętego, a nazywana jest głową wszystkich kościołów i matką wszystkich kościołów. Jest okazja by uświadomić sobie tę fundamentalną prawdę: Kościół istnieje, a fundamentem Kościoła jest Jezus Chrystus, a widzialną głową z woli Chrystusa Piotr i jego następcy. Przypominamy sobie tę więź każdego Kościoła, narodowego Kościoła, partykularnego jakim jest Kościół rzeszowski czy przemyski ze Stolicą Apostolską. Głowa i matka wszystkich kościołów, to jest także naszego kościoła, kościoła św. Stanisława, który jest kościołem parafialnym zaledwie 40 lat. Ale nawet najpiękniejszy kościół jest tylko stosem cegieł, kamieni i takich czy innych materiałów budowlanych, jeśli nie będzie ludzi, nie będzie wiernych zjednoczonych z Chrystusem poprzez wiarę.

Jesteśmy w kościele jak przed laty. W latach 80-tych szczególnie gromadziliśmy się tutaj. To był kościół nasz. Kościółek o nim mówimy. Nasz kościół, bo tutaj właśnie rodziła się jasielska Solidarność, gromadził się świat pracy. Solidarność wtedy to był nasz świat. Dlaczego w kościele? No bo kto ma dać siłę swojemu ludowi, kto ma zapewnić zwycięstwo? Bez tej pomocy Bożej mogło się skończyć tak jak zawsze, a więc licznymi ofiarami. Śpiewaliśmy „Boże coś Polskę” „Przed Twe ołtarze zanosim błaganie”, „Ojczyzno ma”. Tutaj wołaliśmy „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród”. Wołaliśmy do Matki Bożej „Z dawna Polski Tyś Królową”. Uczyliśmy się jak budować gmach Solidarności na fundamencie społecznej nauki Kościoła. Bo prawdziwego światła na miarę przyszłości szukaliśmy tam, gdzie powinniśmy szukać: na modlitwie przed Bogiem, przed Matką Najświętszą, przed naszymi świętymi patronami. Wpatrzeni w Chrystusowy Krzyż. Krzyż który jest dla nas zawsze mocą i mądrością Bożą. Bez tej mądrości nie można zmienić na lepsze tego świata w którym żyjemy. Tego świata o którym czasem mówimy: nieludzki świat. To w krzyżu jest moc; większa od naszych zamierzeń, takich czy innych programów. Odwrócenie się od Pana Boga, od prawa Bożego, zawsze prowadzi człowieka na manowce i zawsze kończy się klęską. Tam gdzie niema ewangelii, nie może się zrodzić prawdziwa solidarność. Bo niby na jakiej podstawie i dlaczego. Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział do nas: Kluczem do cywilizacji miłości jest Jezus Chrystus, Chrystusowy Krzyż i Chrystus  zmartwychwstały. O takiej cywilizacji możemy powiedzieć – solidarności, o której mówił Ojciec Święty: bez Chrystusa i bez Ewangelii wszystkie drogi są pomyłką.

Dziś modlimy się za tych którzy odeszli. A wiemy że tych którzy odeszli jest ogromna liczba. Tak pokrótce wymienię:
ks. Stanisław Kołtak, ks. Alfred Solarski, Stanisław Banach, Tadeusz Bernacki, Marian Bilewicz, Edward Chruszcz, Jacek Czekaj, Ryszard Czyżowicz, Antoni Dacyl, Ryszard Drej, Kazimierz Dubas, Elżbieta Dubiel, Roman Fortuna, Stanisław Galon, Andrzej Garbarczyk, Eligiusz Garbarczyk, Krzysztof Garbarczyk, Aleksander Gawlewicz, Adam Gleń, Karol Głowa, Ludwik Gowin, Ryszard Grabowski, Adam Fryc, Jan Henzel, Stanisław Herod, Adam Jucha, Franciszek Kamecki, Sylwester Kołodziejczak, Grzegorz Król, Waleria Koczwara, Andrzej Kulig, Marian Kulig, Stanisław Kulig, Jan Kutrzeba, Barbara Lach, Ryszard Libucha, Zbigniew Kłodziński, Andrzej Materowski, Marian Matysik, Józef Mazur, Maria Mazur, Józef Ziober, Walerian Mocek, Henryk Mruk, Marian Myśliwiec, Ryszard Myśliwiec, Zofia Oberc, Ryszard Oleszkowicz, Jan Osika, Albin Pietrus, Bronisław Pięta, Wiesław Pilawski, Kazimierz Polak, Włodzimierz Potyrała, Władysław Radelczuk, Franciszek Kwolek, Małgorzata Rudnicka, Elżbieta Rychlec, Stanisław Schabowski, Ryszard Serwiński, Wiesław Skoczek, Henryk Skupiński, Anna Smalara, Iwo Smalara, Stanisław Sobol, Wojciech Spólnik, Fryderyk Stec, Adolf Steczkowski  , Teresa Szmigielska, Edward Szot, Stanisław Świdrak, Zdzisława Świerz, Leon Tomasik, Wojciech Tomczyński, Leszek Twaróg, Andrzej Wójcik, Jan Wroński, Jan Zabawa, Adolf Zając, Stanisław Zając, Zofia Zborowska, Stefan Zbylut, Wacław Ziółkowski, Stanisław Zubel, Szczęsny Żurowski.

Na pewno są jeszcze inni, którzy napełniali ten kościół swoją modlitwą. Myślimy o tych, którzy odeszli. Razem przeżywaliśmy z nimi wzloty i niepowodzenia Solidarności i chwile słabości. Bolały na pewno czyny tych, którzy okazywali się solidarni inaczej, solidarni z kimś innym, solidarni nie tak jak było na początku. Że tylu w naszej Ojczyźnie, w różnych częściach Polski sprzeniewierzyło się Solidarności. Odrywało się od tego fundamentu jakim jest nauka Chrystusa, jakim jest Ewangelia.

W te listopadowe dni odwiedzamy cmentarze nie tylko po to by wspominać tych, którzy przekroczyli bramy śmierci, a więc są bogatsi od nas o doświadczenie śmierci, a także przychodzimy by się modlić. Oni wiedza czym jest śmierć. Wiedzą co jest po śmierci. Znają tajemnicę śmierci. Co czeka człowieka po śmierci – to fundamentalne pytanie, które na pewno dotyczy każdego człowieka, gdy stajemy w obliczu śmierci kogoś bardzo bliskiego, a tym bardziej gdy nam zagraża śmierć. Ku jakiej filozofii, religii, ku jakim autorytetom się możemy zwrócić by na to pytanie odpowiedzieć? Mniej więcej wiemy co mówią ateiści, co mówią religie wschodu. Niewiara na pewno nie może uczynić naszego przemijania, starzenia, a szczególnie śmierci sensownym. Może dlatego ateiści wymyślili (szczególnie teraz to uznają) pseudosakrament ateistów, jakim jest eutanazja. Bo śmierć to stacja końcowa, śmierć to koniec, to nicość. Ilustracją były słowa jednego bohatera powieści, który wiedząc przed bitwą że na pewno zginie, patrzy na piękno przyrody, podziwia to wszystko i mówi: to wszystko będzie – te lasy, te góry, jeziora, ta zieleń, będą ludzie których kocham, którzy mnie kochają, tylko mnie nie będzie. Bez wiary wszystko jest puste i absurdalne. Może zwieść niektórych tajemnicza jakaś tam nirwana czy reinkarnacja jak głoszą religie wschodu. Widzimy sytuację przemijania człowieka i wszystkiego wokół nas. Żyć bez nadziei nie sposób. Dlatego świat budzi w ludziach nadzieję. Imitację nadziei. By karmić miliony. Czy nie po to powstały właśnie astrologia, horoskopy, futurologia, wróżby, przepowiednie? A chrześcijanin zwraca się do kogoś, kto przekroczył bramy śmierci, doświadczył śmierci, pokonał śmierć, pokonał zmartwychwstanie. Do tego który zapewnia, że istnieje Dom Ojca w którym mieszkań jest wiele, który te mieszkania dla nas przygotował. Chrześcijaństwo nie jest religią śmierci, a religią zmartwychwstania i życia. Zmartwychwstanie które jest tą ostateczną nadzieją człowieka. To co chrześcijaństwo ma do zaofiarowania to nie opium jak właśnie marksiści mówili do nas, ale można powiedzieć bez żadnej przesady, że marksizm okazał się opium dla ludu. Miał być wspaniały raj, a co wyszło wspaniale widzimy. To co chrześcijaństwo ma do zaofiarowania to nadzieja. Nadzieja która zawieść nie może, bo opiera się na Bożej wszechmocy, bo opiera się na miłości tego, który do kończ nas umiłował. Dlatego niektórzy dostrzegają piękno naszej religii także w tzw. Prawdach ostatecznych. Bo miłość do Boga, miłość Boga do nas nie zostawi człowieka na pastwę rozkładu, na pastwę unicestwienia. Dlatego Chrystus mówi: przyjdę, zabiorę was do siebie. Chcę aby tam gdzie ja jestem abyście i wy byli. Bóg nie zawodzi. Bóg jest zawsze wierny, dotrzymuje słowa. Jakże bliskie powinny być nam słowa Chrystusa: Nadchodzi godzina, kiedy wszyscy umarli usłyszą głos Syna Bożego; i ci którzy pełnili dobre czyny pójdą na zmartwychwstanie życia, ci którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia. Powiedział to Chrystus. Ten który właśnie przez śmierć pokonał śmierć naszą. Dla chrześcijan mówienie o śmierci jako końcu byłoby czymś absurdalnym. Dlatego słowa „z prochu jesteś i w proch się obrócisz”, słowa które odnoszą się do ciała człowieka trzeba uzupełnić jeszcze innymi słowami: „z miłości powstałeś i do miłości zmierzasz, w miłość się przemienisz”. To dlatego mówiono: „błogosławieni przeklęci, którzy w Panu umierają”. Czy inne słowa: „drogocenna śmierć, cenna dla Pana śmierć jego świętych”. Dzień śmierci nazywano dniem narodzin do innego życia.
Dwa miesiące temu rolnicy tony zboża wysypali w ziemię. Z pewnością tego ziarna nie zbiorą. Ale nie po to wrzucali by zmarnować, by ono tam zniszczone zostało. Czynią to z myślą o przyszłości. Wkrótce wiosna pozwoli na rozwój ziarna i hojnie im wynagrodzi. Rzucone ziarno w cudowny sposób zostanie rozmnożone. W jaki sposób, jakim kosztem? Kosztem tego ziarna, które umarło. Tak się ma rzecz z ziarnem. A człowiek? Człowiek który przewyższa godnością cały świat, którego Bóg stworzył na swój obraz i podobieństwo, którego obdarzył godnością swojego dziecka, któremu obiecał nieskończoną wieczność. Czy Pan Bóg dla nas nie przygotował innego losu? Wiemy do kogo należy Królestwo Niebieskie, kto będzie pocieszony, kto będzie Boga oglądał, do kogo Chrystus powie: pójdźcie błogosławieni, posiądźcie królestwo przygotowane wam od założenia Świata. Wierzymy słowom Chrystusa, że przygotował w Domu Ojca Niebieskiego dom w cudownej rzeczywistości. Że Pan Bóg ma jeszcze jedną, w zanadrzu niejako niespodziankę dla swoich dzieci. Tych którzy pełnią Jego wolę. To św. Paweł, który porwany był do trzeciego nieba mówi: oko nie widziało, ucho nie słyszało. Wyobraźnia ludzka nie potrafi przybliżyć sobie tej rzeczywistości, którą Bóg przygotował tym, którzy Go miłują. Chrystus mówi: radości waszej nikt wam nie odbierze. Śmierć – czym jest ona dla Boga, dla Chrystusa, dla tego, który jest życiem i zmartwychwstaniem dla każdego. Przekonuje nas o tym ogromny świat. Świat galaktyk i megagalaktyk, który powstał bo Ten Który Jest powiedział „niech się stanie”. Przypominają się słowa skierowane przez Boga „uczyńmy człowieka”. Dlatego człowiek pojawił się na ziemi. Przekonują cuda Chrystusa, a szczególnie wskrzeszenia. Przynajmniej poprzednie słowa w Ewangeliach, jak Pan Jezus mówi do Marty zasmuconej stratą swego brata: Zmartwychwstanie brat. Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Powiedziałem i wykonam. Powinny nas przekonać słowa Chrystusa, które skierował w sytuacji beznadziejnej jakby się wydawało, bo na krzyżu do zbrodniarza, do złoczyńcy: dziś będziesz ze mną w raju. Chrystusowa śmierć nie była daremna. Ona pokazywać może każdego człowieka dobrej woli. Ta śmierć nie jest żadnym problemem dla Pana Boga. On jest życiem i zmartwychwstaniem. Źródłem życia. Po to przyszedł, byśmy życie mieli w obfitości. To zależy tylko od człowieka. Czy człowiek zechce przyjąć ofiarowane przez Boga życie w przyjaźni z Bogiem, czy zechce zjednoczyć się z Bogiem przez wiarę ożywioną miłością do Boga i do bliźniego. Zjednoczyć się z tym, który śmierć zwyciężył. A podstawowy warunek jak wiemy – umieranie dla grzechu. Umieranie dla grzechu, bo to grzech człowieka najbardziej niszczy, rozkłada. Najbardziej to widzimy w narkomanii, alkoholiźmie, zabójstwie. Tu św. Paweł mówi pięknie: każdy żyje dla siebie i umiera dla siebie. I w życiu i śmierci należymy do prawdy. I przez Niego w Jego miłości odnajdujemy także tych, których odprowadziliśmy na cmentarz. Problem jak powiedziałem leży po stronie człowieka. Czy przyjmiemy lekarstwo nieśmiertelności od Chrystusa. On mówi do nas: kto by zachował naukę moją, nie zazna śmierci na wieki. Mówi do nas: kto spożywa moje ciało – eucharystię, choćby umarł żyć będzie, bo Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Potem do nas mówi: kto pełni wolę Ojca Mego, ten będzie zbawiony.
Przed nami 11 listopada – Święto Niepodległości. Pochylmy się nad grobami tych, którzy byli w naszym życiu poprzez swoją działalność, poprzez życie i odeszli. Ale dla których Polska była wartością wielką. Polska bez tych przymiotników które słyszymy w naszych domach. Polska inna, solidarna. Uczyli nas jak żyć w tym świecie chaosu i bezprawia, deptania godności człowieka. Jak pozostać człowiekiem wiernym Bogu i Ojczyźnie. Człowiekiem Solidarności. Co niektórzy jak widzimy usiłują zastąpić Solidarność antysolidarnością.  Jak zasłużyć na miano wiernego syna Polskiego Narodu. Ich groby na których palimy znicze nadal pełnią służbę Narodowi. Z ich grobów trzeba czerpać światło, a także siłę do bycia Polakiem, do bycia człowiekiem. W sumie mamy nie tylko te postacie dalekie, z dalekiej historii, wojen, takich czy innych powstań, tych którzy zginęli w obozach koncentracyjnych, na „nieludzkiej ziemi”, tych którzy zostali pozbawieni obywatelstwa polskiego; ale także wspominamy te osoby, które stanowiły i stanowią w jakiś sposób część naszego życia. Którzy nadal żyją w nas dzięki wierze i miłości. Chcemy niejako zatrzymać ich przy sobie. Być może czekają na nasze modlitwy, modlitewną wdzięczność. Nie tylko na to wspomnienie historyczne, ale właśnie coś więcej. Prowadźmy z nimi polski dialog, dialog troski o Ojczyznę, o rodzinę polską. Dialog miłości sięgającej poza granicę tej ziemi, dialog modlitwy, dialog miłości. Dla miłości bowiem niema granic. Wołamy dzisiaj w szczególny sposób – do Chrystusa. Dobry Jezu a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie. Amen.

Dodaj komentarz