Uroczystość wprowadzenia relikwii bł. ks. Jerzego Popiełuszki.

13 grudnia b.r. w 35 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w kościele św. Stanisława B.M. o godz. 1800 odbyło się uroczyste wprowadzenie relikwii bł. ks. Jerzego Popiełuszki. W koncelebrowanej mszy św. uczestniczyli licznie zebrani wierni, przedstawiciele władz samorządowych i państwowych, poczty sztandarowe NSZZ Solidarność i szkół Jasła i regionu jasielskiego.

Liturgii przewodniczył ks. Krzysztof Mijal – Kapelan podkarpackiej „Solidarności”.

Kazanie wygłosił ks. Artur Kostrząb. Tekst kazania (nieautoryzowany) zamieszczamy poniżej.

Na zakończenie mszy świętej Przewodniczący ZR Tadeusz Majchrowicz złożył na ręce Proboszcza parafii – ks. Tadeusza Paszka dekret Stolicy Apostolskiej, który ustanawia bł. ks. Jerzego Popiełuszko patronem NSZZ „Solidarność”.

Po zakończonej mszy delegacje związkowe i władz samorządowych złożyły wiązanki kwiatów pod tablicą bł. ks. Jerzego na frontonie kościoła.

 

Kazanie ks. Artura Kostrząba z13grudnia 2016 r.

 

Bracia i siostry. Solidarność zwycięży, bo ty oddałeś za nią życie. Te słowa wypowiedziane na pogrzebie kapelana Solidarności, a dzisiaj błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki nie straciły nic ze swojego znaczenia, czy swojej wymowy. Gdy w październiku minęły 32 lata od męczeńskiej śmierci ks. Jerzego i gdy dzisiejszego dnia mija 35 lat od wprowadzenia stanu wojennego, słowa te są nadal obecne i nadal przemierzają swoim cięgiem naszą Ojczyznę. I tak naprawdę wciąż czekają na swoje spełnienie. Solidarność zwycięży, bo ty oddałeś za nią życie. W jednym z kazań w słynnych mszach za Ojczyznę bł. Jerzy tak mówił: Solidarność to jedność serc, jedność umysłów i rąk zakorzenionych w ideach, które są zdolne świat przemieniać.

Zapytajmy, otaczając ołtarz „małego kościółka” w adwentowej porze 13 grudnia, czy dzisiaj jedność serc, jedność umysłów i rąk wyróżnia ludzi Solidarności i nadaje sens działaniu? Czy nadal jest siłą naszej ludzkiej solidarności?

Bracia i siostry. Przez chwilę wróćmy do tamtych chwil. W orędziu, czy może przemówieniu w dniu 13 grudnia, w jedynym emitowanym materiale w telewizji, generał mówił, że trzeba skrępować ręce tych, co podnieśli ją na władzę. Poprzednicy także krępowali. I dziś zdaje się słyszeć może podobne zdania. Choć nie takie szkodzące, ale zadające naszej Ojczyźnie i etosowi Solidarności, o której tak pięknie mówił bł. ks. Jerzy. Tak bracia i siostry. Trzeba nam z pomocą bł. ks. Jerzego na nowo uwierzyć Solidarności. Uwierzyć w solidarność serc, umysłów i rąk. Trzeba nam po raz kolejny zapalić się ich etosem i ich znaczeniem.

Bracia i siostry. W 1981 r. na I Zjeździe Solidarności w Hali Oliwii prof. Ks. Tischner mówił: Solidarność to jedność serc – i dodał – Solidarność to gotowość do ofiary, która w roku 1980 wydawała się czymś pewnym. Była powinnością i była czymś oczywistym. I dodał: i zawsze ma tak być. I współcześnie tak trzeba. I na końcu swoją myśl spuentował słowami: Solidarność to jedni drugich ciężary noście. Solidarność to nic innego jak solidarność sumień. Bracia i siostry. Trzeba dzisiaj obudzić solidarność sumień. Dodam od siebie: trzeba obudzić solidarność wrażliwości na drugiego człowieka. Solidarność narodowej zgody.

Dobrze, że z nami w dzisiejszym dniu w swoich czcigodnych relikwiach jest obecny bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Są to fragmenty jego kości, więc relikwie 1 stopnia. Te jedne z najważniejszych. I ten nasz „Kościółek” ubogacają swoim blaskiem, ale dodajmy także i impulsu i nadziei, aby Solidarność stała się na nowo, stała się jednością serc, umysłów i rąk. Aby na nowo stała się wrażliwością na drugiego człowieka.

Bracia i siostry. Byłem świadkiem tych wydarzeń. 19 października 1984 r. jeszcze nic nie wiedzieliśmy, że rozpoczęła się droga męczeństwa ks. Jerzego, kapelana Solidarności. Tłumnie był odmawiany różaniec. 20 października, w I programie w dzienniku telewizyjnym podano po raz pierwszy wiadomość o porwaniu księdza. „Kościółek” wypełnił się całkowicie, wypełnił się tłumem. Iskrzyły świece ustawione obok ołtarza Solidarności – dziś tam jest ołtarz Matki Boskiej Częstochowskiej. – On także był wtedy na tym ołtarzu Solidarności. Tam także widniały symboliczne krzyże przypominające tragiczne wydarzenia z kopalni „Wujek”, z Gdańska, z Poznania. I wielki napis czerwony jak krew: Solidarność. I każdy z nas obecnych wtedy żarliwym głosem powtarzał: Zdrowaś Maryjo … módl się za nami … i w godzinę śmierci naszej. Amen. Nie przeczuwali, że rozpoczęła się droga krzyżowa ks. Jerzego. Rzecznik rządu Polski Ludowej Jerzy Urban, sarkastycznym głosem pełnym kłamstwa podawał to, co należało powiedzieć broniąc ubeckiego status quo. I rzeczywiście jak mówił generał, i rzeczywiście i naprawdę skrępowano ręce kapelana Solidarności. A wraz z jego dłońmi skrępowano dłonie ludzi pracy, dłonie ludzi Solidarności, dłonie i serca Ojczyzny.

I jak co roku spotykamy się na modlitwie w rocznicę stanu wojennego. Jak co roku na nowo rozgorzała dyskusja o Solidarności, o tych, którzy wtedy utracili życie, także o tych, którzy stali się sługami systemu. I jedni i drudzy manifestowali dzisiaj w Warszawie. Każdy ma coś do powiedzenia. Dzisiejszego dnia coraz częściej zatracamy świadomość o tych czasach, tych ludziach, którzy wsłuchiwali się w pełne pokory i kapłańskiej miłości słowa ks. Jerzego, że życie trzeba godnie przeżyć, bo jest tylko jedno. Zachować godność człowieka – mówił ks. Jerzy – to pozostać wolnym nawet przy zewnętrznym zniewoleniu. Pozostać sługą – mówił błogosławiony – to żyć w prawdzie. To jest minimum, aby nie zmazać w sobie obrazu dziecka Bożego. Bracia i siostry. Trzeba nam z bł. ks. Jerzym, jak niegdyś w kościele św. Stanisława w Warszawie, gdzie wygłaszał owe słynne kazania i modlił się za Ojczyznę, trzeba nam stać przy ołtarzach naszych świątyń i wołać, modlić się słowami ks. Piotra Skargi: Błogosław Ojczyźnie naszej, by Tobie wierna chwałę przynosiła Imieniowi Twemu. Mówił bł. ks. Jerzy Popiełuszko: Bóg jest zdolny wyprowadzić Naród ku wolności i szczęściu, gdy lud jest wierny Bogu i Ojczyźnie, gdzie żyje się wiarą, miłością, prawdą i solidarnością. Z tych słów razem z naszym bł. ks. Jerzym napiszmy na nowo konstytucję, na nowo program każdej partii politycznej. Przejmijmy się nimi, weźmy do serca, do naszych domów, naszych fabryk, naszych biur. Dzisiaj może bardziej niż niegdyś trzeba zapalić lampkę czy świecę i postawić ją przy oknie, jak zapalił w pierwszą rocznicę stanu wojennego Jan Paweł II i postawił ją w oknie apartamentu papieskiego. Może blask tych świec da impuls do wielkiej narodowej zgody. Może blask tych światełek w tysiącach okien otworzy oczy współczesnej Europie, że tam, gdzie niema miejsca dla Boga, niema miejsca na solidarność. Może blask migocących światełek, tych co zapalimy na choince, na nowo obudzi w naszym Narodzie ducha solidarności, ducha miłości, jedności serc i umysłów i rąk, jak chce bł. ks. Jerzy, a od dzisiejszej uroczystości wprowadzenia relikwii nasz „kościółkowy” błogosławiony, a niebawem święty ks. Jerzy Popiełuszko. Amen.

 

Tekst ks. dr Stanisława Marczaka będący wprowadzeniem do broszury „Stan Wojenny w Jaśle i Okolicy – Droga do Wolności”. Ks. dr Marczak chciał osobiście wziąć udział w dzisiejszej uroczystości, ale z powodu choroby nie mógł z nami być.

 

Jak krew bije w tętnach, jak serce w piersiach uderza,

jak myśl w mózgu przepływa – tak u nas żyje Ojczyzna.

S. Żeromski

 

Oddalamy się od lat pełnych wyjątkowo ważnych treści: 1978 (wybór na Stolicę Piotrową kard. K. Wojtyły), 1979 (pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Polski), 1980 (powstanie Solidarności); lat, od których rozpoczęła się wielka praca nad obudzeniem zniewolonego społeczeństwa i odbudową państwa zniszczonego ideologią komunistyczną. Kolejne pokolenie będzie czerpać informacje o tych wydarzeniach już od świadków i przekazów historycznych.

W Polsce w latach osiemdziesiątych XX w. zostały zapoczątkowane procesy, które okazały się przełomowe nie tylko dla Polski, ale i dla narodów okupowanych przez imperium zła.

Co poprzedziło powstanie Solidarności? Wybór oraz I Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski. Wówczas odnaleźliśmy się jako naród, uwierzyliśmy, że możemy być inni. Papież otworzył drzwi do nowej rzeczywistości. Odkrył na nowo przed Polakami, co znaczy być chrześcijaninem, kim i czym jest człowiek, że człowiek nie może być traktowany jako przedmiot, bo wielka jest jego godność, upominał się o prawa człowieka i prawa narodu. Mówił, że przyszłość nie jest zdeterminowana, że moc ducha nie musi być słabsza od potęgi człowieka dysponującego władzą i środkami zastraszania. Tchórzostwo, strach trzeba pokonywać, bo na tych ludzkich słabościach dyktatury budują swoją władzę. Niejednokrotnie przypominał, że Polski nie można zrozumieć bez Chrystusa. Mówił, że bez Chrystusa i Jego Ewangelii wszystkie drogi są pomyłką.

Nie można więc zrozumieć Solidarności lat osiemdziesiątych bez Chrystusa, bez Kościoła, bez krzyża, Mszy Św. Polacy podświadomie czy z przekonania zrozumieli, że nie wystarczy ludzka mądrość, roztropność, przewidywania by pokonać zło, za którym stoi potęga ze Wschodu, bo skończy się jak tyle razy w przeszłości. Potrzeba czegoś więcej, dlatego szukali siły i oparcia w wierze, w nauce Chrystusa, w Kościele. Tu znajdowali przestrzeń wolności i doświadczali autentycznej solidarności. Polski robotnik, rolnik czerpał siłę z wiary, z tchnienia Ducha Świętego. Często były powtarzane nie tylko w kościołach słowa Jana Pawła II: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”.

Dziwił się świat temu fenomenowi, jego religijnemu wymiarowi. Ludzie Zachodu zobaczyli coś zupełnie nowego. Na bramach, w salach spotkań nie tylko flagi narodowe, ale i krzyż, obrazy Matki Bożej, portret Papieża. A także ołtarze, klęczący robotnicy, kapłani w konfesjonałach i sprawujący Ofiarę Mszy Św. Nie przypadkowo na pomniku Poległych Stoczniowców znalazły się słowa psalmu „Pan da siłę swojemu ludowi, Pan da swojemu ludowi błogosławieństwo pokoju”. Strajkujący upominali się o powrót krzyży do zakładów pracy, szpitali, szkół, o mszę św. w radio. Bez uwzględnienia tej religijnej treści nie można zrozumieć robotniczego zrywu, jaki miał miejsce na Wybrzeżu czy Śląsku. Można powiedzieć, że Kościół utorował drogę do powstania Solidarności. Wiara religijna odegrała rolę fundamentu, na którym rodziła się szczególna więź, determinacja w działaniu i ujawniła siłę solidarnego społeczeństwa. Bez względu na koszty, konsekwencje, zagrożenia. Piękna jest treść ślubowania: „… Będę bronił praw i godności człowieka bez względu na konsekwencje… Tak mi dopomóż Bóg” (przysięga członków Zarządu Regionu „S” w Gdańsku).

Przez kilkanaście miesięcy żyli Polacy w szczególnej atmosferze wolności i pracy dla innej Polski. Gdy liczba ludzi Solidarności wzrosła do blisko 10 milionów nie myślano poważnie o zagrożeniach, lekceważono ostrzeżenia. Niewielu brało pod uwagę scenariusz, który został zrealizowany w stanie wojennym przez władze PRL.

Okazało się, że strona rządowa potraktowała ustępstwa (w sierpniu 1980) jako zło konieczne i manewr taktyczny. Już jesienią 1980 r. rozpoczęto przygotowania do przeprowadzenia wariantu siłowego. Czekano na odpowiedni moment, a przede wszystkim na zmęczenie społeczeństwa oraz pojawienie się jakiegoś pretekstu, który pozwoli obarczyć Solidarność odpowiedzialnością za wprowadzenie stanu wojennego.

Gdy więc zawiodły próby wkomponowania Solidarności w dotychczasowy system związkowy, nadzieje na rozmiękczenie Solidarności, czy skorumpowanie liderów ruchu przywilejami – nie pozostało nic innego jak rozwiązanie siłowe. Może warto przypomnieć hasło jednego Zjazdu PZPR „Socjalizmu będziemy bronić jak niepodległości” nawiązujące do słów W. Gomułki „Polska wolna i niepodległa może być tylko Polską socjalistyczną”.

Nadszedł 13 grudnia 1981 r. W tym dniu wypowiedziano wojnę narodowi, przeciwko polskim robotnikom, przeciwko ludziom Solidarności wyprowadzono czołgi. Zakazano strajków, zgromadzeń, działalności związkowej i społecznej. Wyłączono komunikację telefoniczną, wprowadzono cenzurę korespondencji, później kontroli podlegały rozmowy telefoniczne. Ograniczono możliwość przemieszczania się, wprowadzając godzinę milicyjną, jednocześnie zakazano zmiany miejsca pobytu bez pozwolenia władz administracyjnych. Sądy zaczęły działać w trybie doraźnym.

Smutny jest bilans stanu wojennego – zabici górnicy kopalni Wujek i ok. 100 innych ofiar, otworzyły się więzienia, tysiące internowanych, szykanowanych, zwalnianych z pracy, namawianych do kolaboracji, zmuszanych do opuszczenia kraju. Także po odwołaniu stanu wojennego dalej trwało prześladowanie ludzi Solidarności. Symbolem tych ofiar stała się męczeńska śmierć bł. ks. Jerzego Popiełuszki, bestialsko zakatowanego kapelana Solidarności.

Od 13 grudnia – mówił Jan Paweł II – znów cierpię z moim narodem! Dlaczego dokonuje się alienacji państwa, budując na przemocy! Dlaczego odbiera się państwu tę jedyną dojrzałą siłę, którą jest pełna podmiotowość narodu?

Jeden z najbardziej negatywnych skutków stanu wojennego to zgaszenie ducha. „Ducha nie gaście” – wołał za św. Pawłem Papież Jan Paweł II. Rok wyjątkowej aktywności milionów Polaków, wyzwolenie twórczej mocy i zjednoczenie wokół wspólnego celu zostały przekreślone. Ogromna część społeczeństwa poczuła się współautorem przemian, ludzie ujawniali prawdziwą bezinteresowność, niespotykaną energię, zdolność do spontanicznej samoorganizacji. I to wszystko zostało zniszczone przez wprowadzenie „stanu wojennego”, a później było stopniowo dobijane przez szykany, przez zastraszanie i łamanie ludzi, przez odbieranie ludziom nadziei. Zmarnowane wielkie zjednoczenie narodu w dążeniu do prawdy i wolności. Zmarnowana troska o Polskę i wszystko, co Polskę stanowi. To smutny owoc stanu wojennego.

Wprawdzie po latach odrodziła się Solidarność. Nie była już sprawą całego społeczeństwa, jej program nie znalazł takiego odzewu jak wcześniej. Tylko część z wielomilionowej organizacji wykazała się odwagą i determinacją, a przede wszystkim wiarą i kontynuowała walkę.

Chwała tym, którzy się nie ugięli, którzy w niegodnych czasach potrafili zachować godność. Nieustający opór społeczeństwa, a także nasilający się kryzys ostatecznie doprowadziły do upadku totalitarnego systemu. Naród odrzucił obcą, ateistyczną ideologię.

Bez Solidarności nie byłoby 29 stycznia 1990 r. śpiewu: „Bój to jest nasz ostatni” i słów: „Sztandar Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wyprowadzić!”. Nie byłoby wolnych wyborów, Polski w NATO i w Unii Europejskiej.

W naszym kościele (Św. Stanisława BM) w okresie I Solidarności, w stanie wojennym aż do pamiętnych przemian do Boga za wstawiennictwem Matki Bożej Królowej Polski płynęła modlitwa: „Ojczyznę wolną …”. Co miesiąc odprawiana była Msza Św. w intencji Ojczyzny. Co tydzień w stanie wojennym modlitwa Jana Pawła II za Ojczyznę, a także Litania Solidarności, Litania Narodu Polskiego. Kto dziś pamięta ich treść i brzmienie?

Niedokończony został proces zapoczątkowanych w latach 80. przemian. Nie ucałowały się sprawiedliwość i pokój, media i prawda, prawo i krzywda ludzka, polityka i troska o dobro wspólne. Nie wszystkie mury runęły, nie został definitywnie pogrzebany stary świat.

Przed następnym pokoleniem nowe, wielkie wyzwania. A wpierw zadane dla myślącej po polsku młodzieży. Ciągle jeszcze za mało wiemy o wydarzeniach rozgrywających się blisko nas. Trzeba utrwalać relacje ludzi Solidarności, którzy tworzyli historię. Potrzeba przywrócić w życiu publicznym i politycznym wartości, o które oni walczyli.

Ks. dr Stanisław Marczak

Upamiętnienie ofiar stanu wojennego

 

J.M.

 

100_3891

 

100_3897

 

100_3898

 

100_3900

 

100_3902

 

100_3903

 

100_3905

 

100_3906

 

100_3907

 

100_3908

 

100_3909

 

100_3911

 

100_3919

 

100_3924

 

100_3926

 

100_3927

 

100_3929

 

100_3931

 

100_3934

 

100_3935

 

Foto:J.Nowak

 

Dodaj komentarz