Msza Św. w intencji zmarłych członków jasielskiej Solidarności.

W dniu 6.11.b.r. o godz. 1200 w kościele św. Stanisława B.M. została odprawiona msza św. za zmarłych członków „Solidarności”. Głównym celebransem był ks. prałat Tadeusz Paszek. W koncelebrze uczestniczyli również ks. Daniel Midura, ks. Artur Kostrząb i ks. dr Stanisław Marczak, który wygłosił homilię. Podczas homilii zostały odczytane nazwiska zmarłych członków jasielskiej „Solidarności.

W przeddzień Wszystkich Świętych członkowie jasielskiej „Solidarności’ oraz Stowarzyszenia Solidarni w Jaśle zapalili na grobach zmarłych członków symboliczne znicze.

 

Tekst homilii ks. dr Stanisława Marczaka (nieautoryzowany) :

 

Cmentarze to jest miasta umarłych. Przy każdym grobie ktoś stoi, czasem kilka osób. To szczególne miejsce, pełne tajemnic i na pewno tych tajemnic nie rozjaśnią płonące znicze. Toną nasze cmentarze, groby w powodzi kwiatów, a nocą ta łuna cmentarna wznosi się ku górze, ku niebu. Niektórzy na „zachodzie” zazdroszczą nam, że tak przeżywamy rozłąkę ze zmarłymi, że tak pamiętamy o zmarłych. Bo na „zachodzie” jak doświadczenie uczy cmentarze są jak groby bez ludzi. Chyba to wynik sekularyzmu. Może warto jeszcze mówić, że ten co zapatrzony jest w powiew „zachodu”, w dobra materialne, przestaje mieć Panem Boga, a jeśli wierzy w Boga, to postępuje całkiem inaczej niż nakazuje prawo Boże. A może to właśnie to pomijanie cmentarzy to właśnie strach przed śmiercią.

U nas jest inaczej. Potrafimy pamiętać o zmarłych. Przede wszystkim cmentarze to miejsce dla naszych myśli. Dla pracy wyobraźni, pracy serca, a także miejsce niedokończonych pytań, ciągle stawianych pytań. To przede wszystkim miejsce modlitwy. Cmentarze dalej są nam drugim domem. Nie słychać tutaj jazgotu życia, cywilizacji, wojen, kłótni, ale spokój. Spokój przerywany modlitwą odwiedzających, a czasem zniczem, który upadnie i się rozbije. Miejsce także dla każdego z nas. Z pewnością dojrzewa już drzewo, z którego zrobią nasze trumny. Może to drzewo już na tartaku?

Jak wspomniałem, piękną cechą naszego narodu jest pamięć o tych, którzy nas wyprzedzili. Ta pamięć była przygotowana poprzez dzieje, poprzez historię, niełatwą historię naszego narodu. Szczególnie mamy pamiętać o tych, którzy oddali życie w Powstaniu Listopadowym. Za kilka dni mamy kolejną rocznicę Odzyskania Niepodległości. Jest też przed nami pamięć o tych, którzy w dniach Solidarności trudzili się o sprawy Polski, aby była inna. Dostrzegamy patrząc na groby, jak wiele zawdzięczamy tym, którzy nas poprzedzili, kształtowali nas. Pielęgnujemy świadomość, że na szczycie tego wielkiego ruchu, jakim była rodzina Solidarności, która odważyła się na rzeczy niemożliwe. Świat „zachodni” nas podziwiał. Idea Solidarności to było coś, co zachwycało ludzi „zachodu”. Obowiązywała pamięć. Pamięć, która pozwala zatrzymać w czasie bliskie nam osoby i postawy i przekonanie, że warto jednak bratać się. Mimo takich czy innych ofiar walczyć o to, by piękna była nasza Ojczyzna. Walczyć o sprawiedliwość, o prawdę, o wolność.

Przypomnijmy imiona, a resztę zrobi nasza wyobraźnia.

Wspominamy kapłanów:

Ks. Stanisława Kołtaka

Ks. Alfreda Solarskiego

Kolejnych:

Stanisława Banacha

Tadeusz Bernacki

Maria Bilewicz

Edward Chruszcz

Jacek Czekaj

Ryszard Czyżowicz

Antoni Dacyl

Ryszard Drej

Kazimierz Dubas

Elżbieta Dubiel

Roman Fortuna

Stanisław Galon

Andrzej Garbarczyk

Eligiusz Garbarczyk

Krzysztof Garbarczyk

Aleksander Gawlewicz

Adam Gleń

Karol Głowa

Ludwik Gowin

Ryszard  Grabowski

Adam  Gryc

Jan Henzel

Stanisław Herod

Adam Jucha

Franciszek Kamecki

Sylwester Kołodziejczak

Stanisław Kopera

Grzegorz Król

Waleria Kuczwara

Andrzej Kulig

Marian Kulig

Stanisław Kulig

Jan Kutrzeba

Barbara Lach

Ryszard Libucha

Zbigniew Łoziński

Andrzej Materowski

Marian Matysik

Józef Mazur

Maria Mazur

Józef Miziołek

Walerian Mocek

Henryk Mruk

Marian Myśliwiec

Ryszard Myśliwiec

Zofia Oberc

Leszek Ochyl

Ryszard Oleszkowicz

Jan Osika

Albin Pietrus

Bronisław Pięta

Wiesław Pilawski

Kazimierz Polak

Włodzimierz Potyrała

Barbara Powroźnik

Władysław Radelczuk

Franciszek Rolek

Małgorzata Rudnicka

Elżbieta Rychlec

Stanisław Schabowski

Ryszard Serwiński

Wiesław Skoczek

Henryk Skupiński

Anna Smalara

Michał Smalara

Stanisław Sobol

Wojciech Spólnik

Fryderyk Stec

Adolf Steczkowski

Ryszard Szczepański

Aleksander Szerląg

Teresa Szmigielska

Edward Szot

Stanisław Świdrak

Ździsława Świerz

Janina Świstak

Leon Tomasik

Wojciech Tomczyński

Leszek Twaróg

Andrzej Wójcik

Jan Wroński

Jan Zabawa

Adolf Zając

Stanisław Zając

Zofia Zborowska

Stefan Zbylut

Wacław Ziółkowski

Stanisław Zubel

Szczęsny Żurowski

Dzisiaj w blasku zniczy ogarnia nas radosna prawda, prawda o świętych obcowaniu. Ta prawda pozwala nam być blisko naszych zmarłych. Blisko wyobraźnią, a nade wszystko blisko sercem i modlitwą. Zostały zerwane więzi pewne z racji śmierci, ale inne zostały. Chociaż nie potrafimy wskrzesić z martwych, to jednak potrafimy sprawić, że zmartwychwstają w pamięci ich twarze, ich słowa, ich postawy. Bo śmierć nie jest w stanie zniszczyć pamięci, nie jest w stanie zniszczyć miłości.

Na tych cmentarzach myślimy o śmierci. Ale można umierać bez strachu. Podam przykład. Postawa młodego człowieka, Ślązaka, w obozie koncentracyjnym. Opisuje to Gustaw Morcinek. „Jutro będę powieszony. – Co pan plecie? Głupstwa pan mówi. Tak powiedział mi znajomy, który pracuje w oddziale polskim. – Przychodzę się z panem pożegnać. U spowiedzi już byłem. – Tak spokojnie pan mówi? – Uśmiechnął się, podał dłoń. – Do widzenia. Dziękuję panu za wszystko. Proszę pozdrowić Śląsk. – Wieczorem zabrali go do bunkra, a następnego dnia został stracony. Co to jest śmierć? – pisze dalej Gustaw Morcinek. Powiedział mi kilka dni wcześniej: Śmierć jest dla mnie zupełnie prosta. Jest ona przejściem z jednego pokoju do drugiego. Owszem, na progu zawaham się, bo nie wiem, co mnie tam czeka, ale wiem, że dostanę coś wspaniałego, o czym nie można mówić, bo to się nie da powiedzieć. Gustaw Morcinek mówi: Patrzyłem na niego jak na jakiegoś nienormalnego. Ale potem, gdy został stracony, lepiej go zrozumiałem i upokorzyłem się przed jego bohaterstwem.

Inny przykład: Juliusz Słowacki. Wszyscy znamy, jak piękna to postać. Żył tylko 40 lat. Kiedy zbliżała się śmierć, poważna choroba, jest kapłan. Przyjął Sakramenty św. i mówi: Wiara w nieśmiertelność jest wielkim darem Stwórcy. Tylko wiara pozwala mi spokojnie myśleć o śmierci. Bo dziś mogę ufać sprawiedliwości Bożej. Gdybym mógł powierzyć ducha mojego w ręce mojej matki, nie oddałbym go z taką ufnością, z jaką oddaję w ręce swego Stwórcy. Takie są te słowa tego wielkiego Polaka. Któż inny mógłby przyjąć śmiało przed bardzo ważnym spotkaniem. Ważne jest to, aby człowiek tak żył, by w chwili ostatniej nie musiał się wstydzić, żeby nie było powodu do hańby.

Pan Jezus powiedział, że kto się mnie wstydzi, mojej nauki, tego wstydził się będę także przed moim Ojcem. Dlatego warto tak żyć, stanąć po stronie dobra, aby w chwili śmierci człowiek naprawdę był pełen ufności. Niema powodu lękać się przemijania i panicznego lęku, bo Bóg nas obdarzy godnością dzieci Bożych. To łaska chrztu św. sprawiła, że jesteśmy oznaczeni godnością dzieci Bożych. Bóg powołuje nas do nieskończonej wieczności. A wszyscy jesteśmy godni życia, godni nieśmiertelności. Wielkim pragnieniem jest właśnie bycie szczęśliwym bez końca. Czy to pragnienie jest bezsensowne, przypadkowe, czy też właśnie jest przewidziane dla człowieka? Bóg stworzył nas na obraz własnej nieśmiertelności, na obraz swej własnej wieczności. Śmierć miała nieistnień. Ona jest jako następstwo tej katastrofy, która jest jadem grzechu pierworodnego. Nieśmiertelność jest także w innych religiach, a w naszej religii jest ona potwierdzona słowami Chrystusa, a także faktem zmartwychwstania Chrystusa. Mamy więc odpowiedź na to pytanie, czy istnieje dalsze życie w nauce Chrystusa i w Jego zmartwychwstaniu. Człowiek od Boga wyszedł i do Boga ma powrócić. Trzeba powiedzieć, że z woli Bożej jesteśmy niezniszczalni. Nie zniszczy nas nawet śmierć. Przyjmijmy słowa dzisiejszej liturgii, pierwszego czytania, które mówi: Król świata jednak nas, którzy umieramy za Jego prawa, wskrzesi i ożywi do życia wiecznego. Przez Niego będziemy wskrzeszeni. Bóg nie jest Bogiem nieboszczyków, Bogiem umarłych. Dla niego wszystko żyje. Jakże nieprawdziwe są słowa, które czasem słyszymy u ludzi starszych: Wszystko co najlepsze mamy już za sobą. Chrystus zapewnia, że jest odwrotnie. Że to co najlepsze jest przed nami. Będzie się radowało serce wasze, a radości waszej nikt wam nie odbierze. Bo Bóg po śmierci zabierze człowieka do siebie. Dlatego słyszymy: Błogosławieni, którzy w Panu umierają. Dlatego Kościół odważył się w czasie liturgii pogrzebowej śpiewać Alleluja. Bo Chrystus daje nam szczęście z niewyobrażalną trścią. Przyszłość, która nas zachwyci. Pan Bóg na pewno ma dla nas jaszcze Wiela niespodzianek, dla swoich dzieci.

Wierzymy, że Chrystus przygotował w domu Ojca mieszkanie dla nas. Mieszkanie w cudownej wieczności. Wierzymy Chrystusowi, który mówi, że spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo. Cieszcie się, że imiona wasze zapisane są w Niebie. Idę przygotować wam miejsce. Gdy przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie, zabiorę was do siebie. Bo chcę, żeby tam gdzie Ja jestem abyście i wy byli. Proszę zwrócić uwagę kto to mówi. To mówi ten, który od Boga przyszedł, który jest światłością świata, który do końca nas umiłował, a w końcu który zmartwychwstał. Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto wierzy we Mnie, choćby umarł żyć będzie. Pan Jezus w tych słowach o swoim zmartwychwstaniu mówi przed męką, przed śmiercią. Na pewno ktoś powie: Nie rozumiem jak to można mówić o swoim zmartwychwstaniu, gdy nie umarł nigdy, żyje cały czas. Brzmią te słowa właśnie w niedzielę Zmartwychwstania, gdy Chrystus po raz kolejny ukazał się, ukazał swoją chwałę w wielkości i w potędze.

Chrześcijaństwo nie jest religią śmierci. Jest także religią krzyża, ponieważ krzyż takie ważne miejsce zajmuje. Jest przede wszystkim religią zmartwychwstania. Najpierw zmartwychwstania Chrystusa, potem wniebowzięcia Matki Bożej, a także zmartwychwstania tych wszystkich, którzy należą do Chrystusa.

Na koniec pytamy, na co czekają nasi zmarli. Czekają na Boże miłosierdzie, na to Boże zaproszenie. Czekają na pewno także na nasze wstawiennictwo. Sami sobie pomóc nie mogą. To dlatego tak wspieramy naszych zmarłych eucharystią, darem mszy św., w których uobecniona jest tajemnica Chrystusowej śmierci i zmartwychwstania. Fala miłosierdzia płynie właśnie w tej tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Znamy słowa Pana Jezusa na pamięć: Kto spożywa moje Ciało nie umrze na wieki, bo Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Wspieramy modlitwą. Ale taką modlitwą, która może zaowocować uzyskaniem wyjątkowej amnestii, jaką jest uzyskanie odpustu zupełnego. To dlatego Kościół wzywa nas do modlitwy za zmarłych. Skierujmy swoje błaganie do Chrystusa: Dobry Jezu a nasz Panie, daj im w Niebie spoczywanie. Powiedz do każdego z naszych zmarłych: Wejdź do radości swego Pana. Amen.

 

 

Nawiedzenie grobów zmarłych członków „Solidarności” i zapalenie zniczy:

 

3767

 

3770

 

3772

 

3773

 

3774

 

3775

 

Msza św. za zmarłych członków „Solidarności”:

 

3777

 

3778

 

3779

 

3780

 

3784

 

Foto: J.Nowak

Dodaj komentarz