Emerytowany generał SB na ławie oskarżonych

Prok. pionu śledczego IPN Mieczysław Góra odczytał akt oskarżenia. Zdaniem IPN rzekome ćwiczenia były tylko pretekstem do pozbawienia wolności działaczy opozycji, co łączyło się z ich szczególnym udręczeniem. IPN kwalifikuje ten czyn jako nieprzedawniającą się zbrodnię przeciw ludzkości.

 

Na przełomie 1982-83 opozycjoniści spędzili trzy zimowe miesiące na poligonie. Spali w namiotach; zlecano im też różne nieprzydatne zadania. Według IPN warunki były tam surowsze od tych, w jakich trzymano internowanych. Ćwiczenia teoretycznie przeznaczone były dla żołnierzy rezerwy; powołano na nie głównie działaczy NSZZ „Solidarność” z Pomorza. Były to przede wszystkim osoby, wobec których nie było podstaw do internowania, a które wytypowały SB i WSW.

 

Według IPN ćwiczenia można było zorganizować, aby np. poprawić obronność kraju. IPN uznał, że w tym przypadku władzom chodziło tylko o „pozbawienie wolności i odizolowanie działaczy opozycji od ich zakładów pracy oraz poddanie ich swoistej reedukacji”. Ponadto zdaniem IPN oznaczało to zdefraudowanie pieniędzy przeznaczonych w budżecie na szkolenia rezerwistów.

 

Pierwszy wyjaśnienia składa gen. S. Powiedział, że idea powołania „kompanii polowych” powstała w Wojsku Polskim, a on w tej sprawie wykonywał tylko polecenia służbowe swego przełożonego, gen. Władysława C.

 

„Zadaniem MSW było m.in. zapewnienie porządku publicznego w szczególnej sytuacji w warunkach stanu wojennego” – dodał.

 

„Główną troską było, aby nie doszło do przelewu krwi i wkroczenia wojsk Układu Warszawskiego, która to groźba wciąż się wtedy utrzymywała” – mówił.

 

S. oświadczył, że nie było żadnego porozumienia w sprawie powołania opozycjonistów między MSW, MON i PZPR – jak twierdzi IPN. Podkreślił, że nie znał poglądów ani działalności osób pokrzywdzonych. Zaprzeczył zarzutowi IPN, by „jego intencją było prześladowanie tych osób”.

 

Cała sprawa może toczyć się wiele miesięcy. Sąd będzie musiał wysłuchać m.in. ponad 220 pokrzywdzonych. Sprawa liczy 76 tomów akt. Sąd wyznaczył już 37 terminów rozpraw – aż do stycznia 2016 r.

 

Szef Stowarzyszenia Osób Internowanych „Chełminiacy 1982” Józef Pintera, który jest oskarżycielem posiłkowym, podkreślał wcześniej, że nie było to normalne wcielenie rezerwistów, ale represja polityczna.

 

„Nie mieliśmy żadnego szkolenia wojskowego, jedynie zajęcia polityczne” – mówił wcześniej.

 

„Nie chodzi nam o odwet na oskarżonych, ale o pokazanie tego, co przeżyliśmy” – dodawał.

 

„Wojsko zostało użyte przez SB, która wskazywała ‚ekstremistów’” – mówiła mec. Anna Bogucka-Skowrońska, pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych.

 

Przesłuchany w śledztwie IPN jako świadek szef Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego gen. Wojciech Jaruzelski (zmarł w maju ub.r.) zeznał, że ćwiczenia odbywały się „w ramach istniejącego porządku wojskowego”. Przyznał, że powołanie działaczy opozycji na te ćwiczenia było „mniejszym złem”. Dodał, że instytucja internowania już wtedy wygasła, a forma ćwiczeń była „mniej restrykcyjna”.

 

B. szef MSW gen. Czesław Kiszczak zeznał zaś, że izolując „element ekstremalny”, władza chciała „zachować spokój w państwie; nie doprowadzić do strajków, rozlewu krwi”. IPN nie znalazł dowodów, by w tej sprawie stawiać zarzuty Jaruzelskiemu i Kiszczakowi.

 

Akt oskarżenia trafił pierwotnie w marcu 2012 r. do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie. Oskarżony został też wtedy gen. Florian Siwicki (szef Sztabu Generalnego WP z lat 80. i członek WRON). W listopadzie 2012 r. WSO uznał, że Siwicki jest zbyt chory, aby mógł być sądzony i wyłączył go z procesu. Siwicki zmarł w 2013 r. Sprawa potem trafiła do sądu na Mokotowie.

 

W sierpniu 2013 r., na wniosek obrony, SR umorzył sprawę, gdyż uznał, że czyn według przepisów z 1969 r. przestępstwem przeciw działalności instytucji państwowych i społecznych i z tego powodu sprawa przedawniła się jeszcze w 1993 r. Potem sąd okręgowy uchylił umorzenie. Wskazał, że możliwe jest zakwalifikowanie czynu zarzucanego oskarżonym jako zbrodni komunistycznej, a przedawnienie nastąpi w 2020 r.

 

Proces obu generałów miał ruszyć w czerwcu ub.r. Wówczas jednak mokotowski sąd uznał, że „zdecydowana większość świadków w tej sprawie zamieszkuje z dala od warszawskiego sądu”. Dlatego wniósł o przekazanie sprawy Sądowi Rejonowemu w Gdańsku. SO nie uwzględnił tego wniosku i uznał, że niezwłocznie trzeba przystąpić do rozpoznawania sprawy, a ewentualne przeniesienie do Gdańska jeszcze bardziej by ją wydłużyło.

 

Gen. C. w latach 90. został oskarżony o „sprawstwo kierownicze” zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki przez oficerów SB w 1984 r. Z braku wystarczających dowodów winy był dwa razy uniewinniany przez warszawski sąd – w 1994 i 2002 r. S. był m.in. szefem departamentu MSW, który zajmował się „ochroną gospodarki”.

 

W 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że stan wojenny nielegalnie wprowadziła tajna grupa przestępcza o charakterze zbrojnym pod wodzą gen. Jaruzelskiego w celu likwidacji NSZZ „Solidarność”, zachowania ustroju komunistycznego oraz osobistych pozycji we władzach PRL. Kiszczaka skazano na 2 lata więzienia w zawieszeniu za udział w grupie przestępczej przygotowującej stan wojenny. Od zarzutu uniewinniono b. I sekretarza KC PZPR Stanisława Kanię.

 

W 1992 r. Sejm uchwalił, że stan wojenny był nielegalny. W 1996 r. Sejm, głosami ówczesnej koalicji SLD-PSL, nie zgodził się, by Jaruzelski, Kiszczak i inni sprawcy stanu wojennego odpowiadali przed Trybunałem Stanu. W 2011 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że dekrety o stanie wojennym przyjęto niezgodnie nawet z prawem PRL.

 

AM/PAP

 

1 Komentarz Dodaj komentarz

  • Służby specjalne PRL-u tak ściśle były powiązane z rosyjskimi (radzieckimi), że po 1989 roku, kiedy obecni wśród nich polscy patrioci (kierowani przez służby zachodnie) chcieli to zmienić (operacja „Kwadrat”), ponieśli porażkę. Po pierwsze, skala infiltracji okazała się zbyt duża. Po drugie, oni chcieli „odwrócić”, tj., żeby ci agenci zaczęli pracować przeciwko rosyjskim – nie udało się. Aż do teraz! I to jest dość dziwne. Przecież agenci to zwykle cwaniaki. Przy PRL wygodnie było służyć ruskim, no to służyli. Po 1989 teoretycznie byłoby wygodnie pracować na rzecz Zachodu. Właśnie na to liczono. Ale coś ich powstrzymało. Haki? Ideologia? Ale jaka? Przecież w Rosji, również nie ma socjalizmu. Pewność, że Ruscy jeszcze powrócą? A może oni dokładnie wiedzą o tym, o czym my tylko trochę – z proroctw, że ruski komunizm jeszcze raz, po upadku, za 25 lat (tj. od 1989 akurat teraz) się odrodzi i zapanuje nad całą Europą. A wtedy oni znów będą górą (jako pomagający mu się odrodzić i zapanować). http://urbietorbi-apokalipsa.net/pl/bl/2015-03-29-niemcow.html

Dodaj komentarz